„Historia afery naszyjnikowej i jej wpływ na rewolucję francuską”
We Francji w latach 70. i 80. XVIII wieku wzmagała się nieustannie pauperyzacja ludności, głównie na skutek szybko rosnących obciążeń podatkowych. Nie płacili podatków tylko magnaci, arystokracja i purpuraci kościelni. Rósł też deficyt skarbu królewskiego, bo choćby tylko wydatki dworu monarchy pochłaniały 10 procent budżetu państwa. Dla uspokojenia narastającej determinacji i gniewu ludu konieczne było znalezienie winnego za ten stan rzeczy. Król - dobrotliwy i ugodowy, próbujący zaprowadzić jakieś reformy - na takiego kozła ofiarnego się nie nadawał, w przeciwieństwie do królowej, cudzoziemki otoczonej przepychem. Ją więc oskarżano w licznych pamfletach o rozwiązłość, wiarołomstwo, spiski i trwonienie majątku państwowego. Oliwy do ognia oskarżeń dolała tzw. "afera naszyjnikowa". Dotyczyła ona wielkiego oszustwa finansowego rozegranego w 1784/1785 w imieniu królowej, choć bez jej udziału i wiedzy, w gronie kardynała zabiegającego o jej względy, jednej hrabiny (z małżonkiem) z dworu królowej i dwóch bankierów-jubilerów mających na zbyciu naszyjnik uchodzący w tamtych czasach za najdroższy, zwany "klejnotem dla królów".Joanna de Valois, hrabina de La Motte zaproponowała kardynałowi de Rohan pośrednictwo w zakupie dla królowej drogocennego naszyjnika, który swego czasu wykonano dla metresy poprzedniego króla - Madame du Barry. Podobno sama królowa nie mogła dokonać transakcji ze względu na sprzeciw męża. Kardynał zgodził się i wynegocjował z bankierami umowę na sprzedaż królowej naszyjnika za 1,4 mln liwrów, płatnych w czterech ratach półrocznych. Hrabina "uzyskała" podpis królowej na umowie, a kardynał naszyjnik, który niezwłocznie przekazał hrabinie, a ona na jego oczach "posłańcowi" królowej. Gdy minął termin płatności pierwszej raty, jubilerzy zwrócili się do Marii Antoniny z prośbą o zapłatę należności. Po przeczytaniu pisma królowa nie zrozumiała, o co w nim chodzi, i je zbagatelizowała. Po miesiącu nastąpiła przed królem konfrontacja jego małżonki, bankierów i kardynała, który przedstawił Ludwikowi XVI umowę z podpisem Marie Antoinette de France. Okazało się, że umowa została podpisana innym charakterem pisma niż królowej. Dodatkowo Maria Antonina nigdy nie podpisywała się Marie Antoinette de France, tylko Marie Antoinette. Poza tym Maria Antonina nie pochodziła z Francji, tylko z Austrii, w związku z czym mogłaby się najwyżej podpisać Marie Antoinette d'Autriche et de Lorraine. Oszustwo wyszło na jaw, lecz w międzyczasie zniknął małżonek hrabiny wraz z naszyjnikiem. Zamieszkał on w Londynie, gdzie wydłubywał z klejnotu brylanty i sprzedawał je (zresztą po niższych cenach niż były warte).
W prowadzonym przez Sąd Najwyższy procesie głównym oskarżonym był kardynał. Wybronił się jednak i tylko hrabina skazana została na dożywotnie więzienie, z którego po roku uciekła do Anglii. Niezależnie od wyroku sądowego republikańscy wrogowie monarchii nadal głosili, że aferę zainspirowała królowa. Ludwik XVI Burbon odwołał się wtedy do parlamentu, by oczyścić królową z zarzutów. Parlament, zdecydowanie wrogi monarchii, podtrzymał podejrzenia przeciwko królowej.
PODSUMOWANIE
Afera naszyjnikowa nie miałaby tak znaczącego wpływu na wybuch rewolucji, gdyby nie to, jakie życie prowadziła Maria Antonina i jaką zyskała sobie przez to opinię. Młodziutka królowa, która nigdy nie odnosiła się poważnie do stanowiska jakie przyszło jej piastować, krok po kroku doprowadzała kraj do ruiny. Zgubne okazało się też zaufanie ze strony ludu, który wraz z objęciem władzy przez nową parę królewską oczekiwał na nadejście lepszych czasów, gdyż panowanie ich poprzedników Ludwika XIV i Ludwika XV, nie cieszyło się uznaniem poddanych. Toteż ciesząca się uwielbieniem Maria bez reszty oddawała się rozkoszom życia w swojej bajce jakim był zamek w Wersalu. Królowa nie wiedziała i nie chciała wiedzieć jak naprawdę wygląda życie jej poddanych. Z jak ogromną nędzą muszą się mierzyć każdego dnia. Jej całym światem, całą Francją był Wersal i później też jej osobisty pałacyk Petit Trianon, obok którego kazała stworzyć sobie imitację francuskiej wsi. Imitację, bo wieś ta była krainą szczęśliwości, wsią która istniała tylko w jej świecie i wyobrażeniu o poddanych, bo prawdziwych realiów nigdy nie poznała. Czas upływał jej na balach, często odwiedzała teatr, uprawiała hazard, lubowała się w wyszukanych strojach, kochała biżuterię i wystatwne uczty. Ludwik XVI, który uchodził za człowieka niezwykle nieśmiałego, który wolał brać udział w polowaniach niż zajmować się sprawami państwa, spełniał każdą jej zachciankę obciążając mocno skarb państwa. Niechlubną opinię królowa zyskała sobie dodatkowo przez jej liczne romanse. Jeszcze przed aferą naszyjnikową, została znienawidzona przez lud, czego dowodem są liczne karykatury. Kradzież drogocennej kolii tylko dopełniła czary goryczy. A Maria Antonina, choć faktycznie niewinna, została sprytnie wykorzystana.
